Do moich wszystkich Kochanych bliższych i dalszych
Ja wiem, że ze mną jest ostatnio trudno…
Mam kiepski czas. Czuję się niespokojna, pobudzona, smutna, zamknięta. Mają na to wpływ różne czynniki, a największym jest okresowy brak stabilizacji. Mimo, że wiem, że sobie poradzimy to nie umiem teraz wyjść z tego stanu…
Musicie mi teraz wybaczyć na jakiś czas, a przynajniej Was o to proszę. Nie mam siły każdemu z osobna tłumaczyć, że to mój trudny moment życiowy, a wiem, że macie wobec mnie swoje oczekiwania… A ja nie mam jak… Nie mogę… Nie umiem…
Przytłoczyła mnie choroba. To, że leczę jej kutki, bo przyczyny nikt jeszcze nie odkrył, a ja czuję, że to nie pwoinno iść w tym kierunku. Wiem to doskonale, że choruję przez psychologiczne czynniki i cały czas staram się odkryć to w sobie i pomóc sobie sama. Dążę do oświecenia, poznania, wciąż zadaję sobie pytania i analizuję odpowiedzi. Myślami jestem już w swoim mieszkaniu, którego remont też nas przytłacza… Ze względów finansowych, ale najbardziej czasowych… Znów jesteśmy osobno… O pracy to już nawet nie wspomnę…
Czuję się tak…
źródło: Beata Pawlikowska „W dżungli podświadomości”
Siłę czerpię stąd… Gdy wychodzę rano i mogę pochodzić boso po trawie, wypić kawę w towarzystwie ptaków lub poczytać w hamaku wśród choinek
xoxo Moaa :-***
życzę Ci dużo siły i wiary, a wtedy wszystko się uda. przesyłam trochę pozytywnej energii:)
ładne fotki
Głowa do góry Kochana!! U mnie też kryzys…
Cały czas czekam na lepszy czas, ale niestety zaliczam właśnie spadek formy, który nie ułatwia mi życia.
Mam nadzieję, że już niedługo będziemy pałać radością jak nigdy dotąd Tego Tobie i sobie życzę
Póki co ciesz się z tego codziennego stąpania boso po trawie..ja nie mam nawet balkonu :/
Buziaki ślę:*
Malko
Trzymaj się dzielnie i pamiętaj że po nocy przychodzi dzień a po burzy słońce!
piękny relaks, widok ukaja chyba wszytskie nerwy zszargane?:) miłego dnia…
Powodzenia, siły i mimo wszystko uśmiechu na twarzy!
Nie wiem co Ci powiedzieć, przechodziłam przez to samo, do tej pory nie ma rewelacji. Miałam leczenie interferonem, to taka chemia. Pół roku zabrał z życia, do tego przeżyłam w tym czasie rozwód. Gdyby nie rodzina i przyjaźni ludzie nie wiem co by było dalej. Życzę Ci żebyś odzyskała dawne siły i wiarę w siebie i że będzie dobrze. Odpoczywaj jak najwięcej, czasami coś napisz, trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. :* Na pewno przyjdzie czas że będziesz szczęśliwa.
też mam trudno, ale musimy przetrwać Madzik. za zdrówko masz ode mnie słówko do Aniołka Stróża. trzymaj się.
Kochana – jak ja doskonale wiem o czym mówisz w kwesti zwolnienia i szukania…mimo, że u nas stabilizacj nie brakuje – to nowa rola życiowa daje duuużo do myślenia i analizowania…jestem z Tobą myślami i trzymam kciuki za wszystko…czas jest dobry jako lekarstwo i wszystko się z jego biegiem układa…mówię Ci to z doświadczenia Buziaki!
No to jest nas dwie! – Tylko to co Cię trapi przemnóż przez 2 :/
Kiepski czas. I ja muszę zdobyć się na pierwszy krok, później drugi, a później jakoś to będzie …, jakoś się potoczy.
Powodzenia, wytrwałości, siły!
Ściskam mocno! :*
Co można w takiej sytuacji powiedzieć? Całuję i mocno przytulam :* :* :*
Ulubiony przeze mnie „kawałek” dla Ciebie:
Są takie chwile głuche,
chwile beznadziejne
– czy wydobędę jeszcze z siebie myśl, czy z serca ciepło wykrzeszę?
Nie zrywaj wówczas ze mną,
gniewem moim wtedy się nie przejmuj.
To nie jest gniew, to nic – to tylko puste wybrzeże.
Lecz wtedy tak bardzo mi ciąży nawet najlżejszy ciężar.
Idę, lecz cały stoję, nie czuję żadnego ruchu.
Pamiętaj wówczas – nie stoisz,
lecz w ciszy te siły się prężą,
które odnajdą swą drogę, te siły, które wybuchną.
I wtedy znów – nie gwałtownie, nie cały sobą naraz.
Rozkładaj momenty serca, rozkładaj napór woli.
W gorączkowym blasku źrenic niech się natychmiast
nie spala to, co rośnie w okresach zastoju.
Bardzo, ale to bardzo Ci za niego dziękuję ♥
Trzymam kciuki – jestes silna babka i dasz sobie radę. Nie mam bloga ale czytam Cie od dłuższego czasu i czuje do ciebie wielką sympatę – każdy twój post to duża dawka energii dlatego teraz odpocznij nabierz sił i wracaj do nas niebawem pełna uśmiechu i nowych pomysłów.
pozdrawiam serdecznie
Ania
Trzymaj się Babolcu…wierzę, że niebawem wszystko wróci na swoje tory. Ściskam :*
Najważniejsze to myśleć pozytywnie chociaż wiem że czasami bywa ciężko. Wytrwałości Kochana!
nigdy się nie odzywałam wcześniej, choć już chwileeee cię czytam…ale dziś chciałabym Ci napisać, że jestem z Tobą myślami, że wierzę, że dasz radę, że wszystko minie…
przerabiałam podobny stan już ponad rok temu…nawet remont mieszkania tak jak i Ty miałam w tym czasie…ech…
jednak dziś siedząc w tym miejscu w którym siedzę, jestem szczęśliwa i staram się dostrzegać to co dobre, a to co złe owszem widzieć, ale starać się by nie przysłaniało mi tego co za mną i przede mną..
pozdrawiam ciepło, tak po prostu…
I ja mam jakiś kiepski okres, ale wiesz, myślę sobie, że skoro przychodzą te gorsze chwile, to po nich w końcu przyjdą te piękne. Bo przecież zawsze tak jest.
I owszem, na niektóre rzeczy niestety nie mamy wpływu… ale nie poddawaj się!
Trzymaj się dzielnie, wierzę, że poradzisz sobie z kłopotami zdrowotnymi. I z całą resztą też!
czerp energię z tych widoków i ludzi wokół Ciebie. Pamiętaj, że jesteś szczęściarą, bo masz już tak wiele! :-***
Ps. A samoloty latać będę zawsze, więc jeszcze tam polecicie. :-*
Też już myślami jestem w twoim nowym domu daj znać, jak znów będziesz w „Pacanowie”.
Dużo energii pozytywnej ślę.
Może ten krok to właśnie zmiana leczenia?
A może tylko sposobu myślenia?
Żadna zmiana nie jest łatwa, ale na szczęście możliwa
Buziaki :**
Czuje jakbyś pisała o mnie… Mam to samo, ale nie ma co się dołować bo wszystko się ułoży! BUZIAKI!
Kochana u mnie sporo się ostatnio dzieje, wysyłam Ci całe mnóstwo pozytywnej energii:* Życzę aby ten kiepski czas minął szybko, też przechodziłam takie słabsze chwile więc doskonale rozumie. Wierz że będzie dobrze:*
Siły, Moaa :*
Ściskam cię mocno. Będzie lepiej.
Madziu, ściskam…. :*
Jakby coś… to wiesz…
M.
Kochana! Trzymaj się ciepło. Wiem, że na Nasze zdrowie nie do końca mamy wpływ, ale trzeba sie cieszyć z tego co jest. Ja wierzę, że wszystko dzieje sie po coś…
Kochana M. Ty MUSISZ myśleć pozytywnie. Mój M. choruje na to samo i u niego szklanka ciągle w połowie pusta (dziękuje Bogu, że ma mnie, bo u mnie ze szklanki się wylewa:) Dla niego remont czy kupno domu = trudności, kłopoty, obciązenie, a u mnie = radość, tworzenie, nowe wyzwanie. I tak ze wszystkim. Nie bez powodu są to choroby, których przyczyną jest autoagresja organizmu… Wiem, że ciężko zmienić samego siebie, ale chwała Ci za to jak pracujesz nad sobą. Masz pracę, cudnego synka, odważnego, wspaniałego męża i trawkę:) I fajne plany na przyszłość. Ogromne buziaki!
a ja to zazdroszczę tego źródła siły,
i tyle,
pamiętam cytat, nie pamiętam skąd:
‚stabilizacja motylka to szpilka’
tak więc nie we wszystkich obszarach warto się stabilizować, życie to zmiany
i będzie OK