Biedactwem? Szczęściarą? Znajdą czy dystyngowaną damą?
No właśnie. Wszystkim po trochu.
Powyższe zdjęcie obrazuje pierwszą noc Luny spędzoną w gronie naszej rodziny. Malutka, wystraszona, ale zarazem z wielkim sercem, kochająca od pierwszego wejrzenia. Znaleźliśmy ją na OLX i pojechaliśmy po nią 100 km. Godzina 16.00, Kuba kończy szkołę, ja pracę i wyruszamy. Droga nie jest zbyt dobra, szarawo i mży, a my zniecierpliwieni kiedy ją poznamy, bo jedziemy do niej już z nowym imieniem.
Widziałam, że jest zaniedbana, w końcu wzięta ze wsi, ze sporej biedy. Niby Pers, ale ja tam nie wierzę na słowo, zwłaszcza osobie, która już na wstępie okłamała mnie co do jej wieku. Miała mieć 3 miesiące, nawet więcej, bo zostałam poinformowana o dokładnej dacie urodzenia 24 czerwca. Następnego dnia weterynarz nie daje jej więcej niż 5 tygodni. Dodatkowo dostajemy diagnozy do leczenia. Dla mnie nic się nie liczy. Oczywiście, że leczymy, nie liczy się trud i koszty bo to od 24 godzin jest nasz członek rodziny, który skradł sobie maksimum miłości od naszej trójki! Po odpchleniu, pchły wychodzą na wierzch, kumulują się na pyszczku, a ja siedzę i wyciągam te paskudztwa do chusteczki. Wyczesuję szczoteczką do zębów zaschnięte rany. Futro nabiera blasku.
Pierwsze dwa dni Luna zwana Luśką nie trafia do kuwety. Dodatkowo martwię się kleksami w każdym rogu domu. Nie denerwuję się tylko sukcesywnie sprzątam i odnoszę do kuwety. Weterynarz mówi, że „dostała teraz z pańskiego stołu” i wszystko się stabilizuje, a Mała tylko kursuje między miską, a kanapą. Jej pani karmiła ją najtańszymi puszkami dla psa i białkiem z nabiału…
Luna jest z nami już tydzień, a mam wrażenie, że urosła już 1/3 siebie! Jej brzuch to jedna wielka piłka. Oprócz tego, że rośnie, przytula się i mruczy jak stary traktor to zyskała energię i bawi się wszystkim co tylko da się poruszyć, popchnąć lub ugryźć. Taki dzieciak Taka natura. Nasze kolejne futro do kochania!
Na razie Harry dość ciężko znosi nowego przybysza. Jest spięty i ustala swoją pozycję w stadzie. Nie uwierzycie, ale zwierzę naprawdę potrafi się obrazić! Mój Harry, mój kotek, który kocha mnie ogromnie, obraził się za to co zrobiłam. Za to, że „śmierdzę” innym futrem! Widzę jednak poprawę. Socjalizuję zwierzaki i jestem przekonana, że za chwilę będą najlepszymi przyjaciółmi. Spamowania kocimi zdjęciami spodziewajcie się na Instagramie (klik). Ci, którzy mnie obserwują, wiedzą już o nowej przybyszce. Ściskało mnie w żołądku i musiałam się nią pochwalić 😉
ale piekna ★★★
Piękne małe straszydełko. Ale proszę mnie tu nie kusić takimi słodkimi kociakami, bo będę zmuszona powiększyć swoją gromadę.
Ale słodki, przepiękny maluszek
Na pierwszych zdjęciach widać jej smutny pyszczek, ale na kolejnych widać, że jest szczęśliwa Dobrze, że do Was trafiła
Boska jest
Ewa
Jakie słodkie, kochane, kocie futro <3 My też mamy Lunę, mieszankę z persem, ale w drugim pokoleniu. Twoja jeszcze na persa nie wygląda, ale kto wie? W każdym razie jest słodka, a kochanego futra nigdy za wiele 😉
jakie maleństwo
Jakie ma piękne pędzelki przy uszkach!
Boska jest, przeuroczy kociak i szczęściara, że trafiła do takiego fajnego domku Cudne foty!
Luna to Twoja najidealniejsza modelka!!!!! Przecudnie te zdjęcie Ci wyszły Kochana!
Gratuluję nowego szczęścia w domkowie ;))
Cudna Kicia!
Jaka ona jest cudna i tak do Was pasująca!
jakoś tak mnie ścisnęło w środku po przeczytaniu tego postu….Luna będzie miała u Was dobrze, Harry ją zaakceptuje i będziecie mieć fajne stadko… pamiętam, że kiedyś moja Mama przygarnęła psinkę – ktoś ją wyrzucił z auta, była jesień, zimno, Muszka (tak moja Mama ma dziwne imiona dla psów:) bidulka schowała się w naszej piwnicy żeby się ogrzać, pamiętam że nawet nie wiedzieliśmy że tam jest, bo zawsze uciekała jak się otworzyło drzwi… ale daliśmy jej jedzonko, daliśmy jej schronienie a ona przez długie lata dzielnie pilnowała naszego domu przed obcymi… ehh rozpisałam się ale tak mi się przy poście o Lunie przypominała Muszka
Ale śliczna <3. Jest niezmiernie urocza z tymi pędzelkami sierści w uszach.
Ja też marzę o drugim kociaku, ale rozum podpowiada, że za dużo zwierzaków już mam. A ragdolle w umaszczeniu lynx kuszą mnie wciąż.
Z tym dokoceniem to niełatwa sprawa, jak tak czytam na kocich forach. Zazwyczaj kot, który był wcześniej się obraża i demonstruje foch. Kiedyś miałam wiele różnych kocich istnień i jakoś nikt specjalnie nie zwracał uwagi na to, czy się tolerują czy nie. Po prostu kolejne koty pojawiały się nagle znikąd i zostawały.
Sesja kocia w Twoim wykonaniu piękna! Czekam na więcej takich, bo Harrego to zazwyczaj tylko na podsumowaniach zdjęciowych z telefonu widziałam chyba. Musisz częściej swoje koty uwieczniać dobrym sprzętem, aby wydobyć całe ich piękno. Teraz będziesz miała więcej okazji, bo to małe cudo będzie rosło z każdym dniem i warto to rejestrować, a potem wracać do tych momentów, kiedy było malutkim szkrabem :-).
A ja się pochwalę, że jedno z moich zdjęć kocich znajduje się w kalendarzach, które właśnie pojawiły się w salonach Empik :-).
Wow gratuluję ogromnie sukcesu!!!
Masz rację z tymi dokoceniami, ale wiadomo, że standardy zobowiązują 😉
Po takich reakcjach poznaje się właśnie dobrych ludzi. Żałuję w życiu tylko tego, że tak mało zwierzaków zaznaje prawdziwego szczęścia. Cudownie, że do Was trafiła :*
Mnie też to martwi, że nasze mają dobrze, ale ile zwierzaków nie ma tego szczęścia…
fajniutka:)
o matko jaka fajna :d my tez przygarnelismy mala kicie w zeszlym roku.
Wzruszyłam się – co za śliczny kotek! Jak się cieszę, że wzięłaś ją do siebie i teraz to nastroszone futerko spotka wiele miłości:). Wzruszyłam się:).
Nie płacz 😉 Oj wiem, że czasem ciężko się powstrzymać
CUDOWNE SĄ!!<3
To najsłodszy kociak jakiego widziałam!!!!!!! <3
Dziękujemy Auroro ♥
Jest boska!
kotek wygląda na wrednego.
piekna:) ja od 2 lat forsuje kota, ale moj J nie chce sie zgodzic:( może będę wredna, ale skoro ja nie moge mieć kota to on nie będzie miał psa…
Śliczna jest