W momencie, gdy uświadomiłam sobie jak wielką pracę nad sobą wykonałam i, że jestem już po drugiej stronie, tej, której zawsze chciałam być, poukładałam wiele spraw w sposób naturalny. Dosłownie w myśl zasady „nic co ludzkie nie jest nam obce”. Tzw. trudne rozmowy przeprowadzane w gronie dorosłych to pikuś w porównaniu do tego jaki spokój trzeba zachować przy rozmowach z dzieckiem. Do tych pierwszych dojrzewałam długo, dla tych drugich miałam niby osiem lat, ale musiałam dojrzeć w kilka sekund.
Wczoraj zdarzyła się wiekopomna chwila. Pierwszy raz obejrzałam z Kubą dorosły film. Jako, że u nas nie ma telewizji w domu to mój ośmiolatek jest wyłączony z durnego bombardowania go okropnymi reklamami, programami typu „Trudne sprawy” czy wiadomościami, które dobierane są w ten sposób, aby dołować ludzi. Filmy oglądamy tylko wieczorem, gdy Kuba jest już w swoim łóżku, a on ogląda wyselekcjonowane bajki i programy dostosowane do jego wieku. Tego popołudnia, po obiedzie zdecydowałam się dokończyć film „U niej w domu”. Kuba za sprawą przewinienia dostał karę, która pozbawiła go przebywania już do końca dnia na podwórku. Tym sposobem przysiadł się do mnie, gdy oglądałam film. Sama nie do końca wiedziałam czy robię dobrze pozwalając mu na oglądanie, ale zaryzykowałam (w końcu to dobre, francuskie kino). Siedzieliśmy całą trójką na sofie, gdy na ekranie pojawiła się scena w której małżeństwo robiło to co robią małżeństwa, gdy zamykają się drzwi sypialni. W tym momencie dopadła nas konsternacja. Moja trwała krócej niż mojego męża, który odruchowo zasłonił Kubie oczy i spojrzał na mnie. Pokazałam mu na migi, aby tego nie robił, a on mając do mnie duże zaufanie w kwestii wychowania naszego syna, szybko zabrał rękę. W tej sekundzie zrobiłam szybką analizę tego jak powinniśmy się zachować. Szczerze nie byłam do tego przygotowana, gdyż nasze dziecko nigdy nie przejawiało zainteresowania sprawami damsko-męskimi poza stwierdzeniami, że gdy to on będzie miał żonę to.. Lub, że zabawki to on musi zatrzymać dla swojego synka 😉
Gdy brałam udział w kampanii „Wakacje na okrągło” miałam możliwość poznania edukatora seksualnego, który pracuje z młodzieżą. Wbiły mi się do pamięci jego słowa dotyczące wieku w którym powinno się zacząć rozmawiać z dziećmi o seksie. Pan Michał mówił, że nie ma dolnej granicy, ale nie należy niczego wymuszać. To musi być proces, a nie zda egzaminu sytuacja, gdzie w domu nie rozmawiało się na ten temat, a raptem gdy dziecko osiągnie wiek np. 16 lat rodzic chce podjąć edukującą rozmowę. Wtedy nie ma szans na otwartość ze strony latorośli. Trzeba odpowiadać na pytania, ale samemu nie poruszać kwestii jeśli dziecko nie pyta. Nie zasłaniać oczu dzieciom gdy emitowane są sceny miłosne, bo to przecież nic złego. Podobno często jest tak, że rodzice zasłaniają dzieciom oczy gdy dorośli się całują, a pozwalają oglądać krwawe jatki. Komunikat jaki swoim zachowanie przekazujemy dziecku to to, że w zabijaniu nie ma nic niestosownego, natomiast w miłosnych uniesieniach już tak.
W naszym domu nie ma tematów tabu. Rozmawiamy z Kubą bardzo otwarcie o wszystkim. Podczas ostatniej takiej rozmowy tłumaczyliśmy mu czym są narkotyki i uzależnienie. Cała rozmowa wynikła z jakiegoś kontekstu, którego teraz sobie nie przypominam, ale przebiegła w atmosferze „normalności” i odebrania przez Kubę kolejnych informacji o świecie. Temat seksu na chwilę mnie zblokował, mimo, że scena była subtelna, a sam Kuba po zakryciu mu oczu przez męża lekko skonsternowany. Wiem, że ten temat powróci. Nie wiem kiedy, ale będę bardziej przygotowana, gdyż tę pierwszą inicjację mamy za sobą.
Ucieszona (ale też i zaskoczona) tym, że mogę z moim ośmiolatkiem obejrzeć już jakiś film nie tylko z kategorii familijnych, zaproponowałam, że obejrzymy jeden z moich ulubionych filmów „Nigdy w życiu”. Na pewno nie zrozumiał wielu kwestii, ale na bieżąco rozmawialiśmy o niektórych. Spodobała mu się postać filmowej Tosi (i przy okazji powiedziałam mu, że za tydzień poznam na spotkaniu Joasię Jabłczyńską!). Pamiętacie tę scenę, gdy Stenka leży w maseczce, a Tosia zaczyna czytać jej redakcyjne listy? No i pierwszy jest o krzywiźnie penisa! Pytanie zadaje zestresowany nastolatek. Zadał je również mój Kuba i musiałam wytłumaczyć mu to zagadnienie i frazeologię. Potraktowaliśmy to na wesoło, a ja cieszę się, ze mój syn dowie się wszystkiego ode mnie. Jest już w takim wieku, że powoli wyskakuje spod naszych skrzydeł. Zaczyna sam wychodzić na dwór. Bawi się z różnymi dziećmi, również ze starszymi. Nie chciałabym, aby to oni byli jego edukatorami. Wiem, że zrobię to lepiej i nie skrzywię jego światopoglądu na starcie, bo całą sprawę będę przedstawiała jako piękną i naturalną, a nigdy wstydliwą.
Uważam, że nie ma nic lepszego dla wychowywania dzieci niż otwartość w rozmowie. Wszystkie trudne zagadnienia staram się tłumaczyć na zasadzie „bo tak jest”. „Bo tak jest”, że ludzie się starzeją i umierają. „Bo tak jest”, że się zakochują i pobierają, itd.
Tego samego wieczoru Kuba zadał mi pytanie czy do trumny wkładają człowieka gdy już umrze? My dorośli nie zastanawiamy się nawet już nad takimi oczywistymi sprawami i czasem nie przychodzi nam do głowy, że taki temat może dziecko zainteresować lub, że czegoś może nie zrozumieć. Ja na to, a jak inaczej? On na to, że myślał, że jak jeszcze z 2 minuty żyje. Rozmawialiśmy o umieraniu, o tym „bo tak jest”, że umieramy ze starości, itp. Ta i inne rozmowy nie sprawiają mi trudności. Uważam, że z dzieckiem trzeba być maksymalnie szczerym, to sprawia, że buduje się silną wieź i zaufanie. To zaufanie zaprocentuje w przyszłości, gdy dziecko nie będzie bało się przyjść do rodzica z jakąś „trudną sprawą”.
Jakie są Wasze doświadczenia w kwestii rozmów o intymności. Nie tylko z własnymi dziećmi, ale również jako dzieci z rodzicami? Czy rozmawialiście w obu przypadkach swobodnie? Czy boicie się tych rozmów czy są one dla Was naturalnym procesem wychowawczym?
Wiem z własnego doświadczenia, że takie zasłanianie dziecku oczu więcej szkodzi niż nie zasłanianie, więc podejście masz jak najbardziej słuszne. Kiedy byłam dzieckiem w domu mieliśmy tylko jeden telewizor. Wszystkie filmy młodzieżowe typu Beverly Hills, Jezioro Marzeń oglądałyśmy z siostrą w obecności rodziców. Za każdym razem musiałyśmy wysłuchiwać, jakie to złe, że bohaterowie się całują. Cały czas wzrastałyśmy w przekonaniu, że sprawy damsko-męskie to zło nad zła i że absolutnie nie wolno nam tego oglądać. Teraz skutkuje to tym, że nie potrafimy stworzyć żadnego sensownego związku. Myślę, że akurat tamte czasy wpłynęły znacząco na czasy obecne i choćbyśmy nie wiem jak się starały, to i tak gdzieś to będzie wracało. Dlatego myślę, że warto z dziećmi na ten temat rozmawiać w określony sposób nie negujący, a wyjaśniający właśnie.
Zgadzam się. Mam koleżanki, które teraz jako dorosłe osoby nie potrafią cieszyć się z życia intymnego.
Dokładnie! Podejście rodzica typu „nie patrz bo to samo zło” rzutuje na późniejsze życie intymne.
Ja podejmuję się rozmowy, wyjaśnień gdy Syn sam napomknie temat(obecnie 9 lat)
Czasem zaczyna się od niewinnego „że seks to ciąża”…obalam mity, choć małż jest bardziej konserwatywny…
W rozmowie badam grunt, aby nie powiedzieć za dużo…bo czasem dostanę czytelny komunikat od Syna, że cd. go nie interesuje…
Bywa, że zaskoczy mnie jakimś komentarzem usłyszanym na podwórku czy ostatnio po obozie. Zawsze pytam czy rozumie to co powtarza? Staram się nie zostawiać bez echa i zgadzam się z Tobą, w kwestii edukacji dzieci najlepiej gdy odbywa się to przez rodziców, póki to możliwe, a nie kolegów…
Bardzo madry wpis! Mam mocno zblizone poglady w sprawie trudnych rozmow jak i w sprawie tv
Mam dwoje dzieci,corka miala 3 lata jak zaszlam w ciaze i wraz z rosnacym brzuchem rosla edukacja mojej corki,teraz ma 6 lat,wie skad sie biora dzieci,ale co jakis czas dopytuje o szczegoly 😉 bo za kazdym razem odpowiadamy na jej pytania tak,by odpowiedzi byly dostosowane do jej zdolnosci zrozumienia
Jak miala 4lata zmarl jej Dziadek i to tez byla naturalna lekcja o smierci,ale tez przemijaniu,milosci,wierze
Mam nadzieje ze uda mi sie wychowac dzieci tak,by nie bylo dla nich tematow tabu i zeby nie czerpaly wiedzy „z podworka” tylko rozmawialy z nami rodzicami o wsxystkim
sama jako dziecko,a później nastolatka mogłam zawsze porozmawiać z rodzicami otwarcie na temat seksu i tak też będę się kierować jeśli chodzi o moją córę
chciałabym żeby sama do mnie przychodziła z pytaniami bez wstydu i skrępowania
Kuba ma wiele szczęścia, że tak mądrze z nim rozmawiasz. Mój Antoś ma dopiero 5 lat ale już teraz zawsze odpowiadam mu prawdę na jego pytanie. Tłumaczę, rozmawiam i sprawia mi to wiele radości jak widzę, że jego oczy są takie ufne w stosunku do mnie. Myślę, że zaufanie u dziecka to bardzo ważna sprawa w wychowaniu. Pozdrawiam cię ciepło.
Moje dziewczyny są jeszcze za małe na takie rozmowy, ale Klaudia która ma prawie 4 lata, kilka razy zagadnęła mnie o śmierć. Tak jak Ty jestem za tym, aby rozmawiać z dziećmi otwarcie i szczerze. Tak właśnie i ja robię. Nie wymyślam, nie uciekam od rozmowy, nie odkładam jej na później. Zawsze staram się jej wszystko wytłumaczyć i pokazać jakie coś jest naprawdę, ale w sposób dostosowany do jej wieku. Tak samo na pewno będzie w kwestii seksu, miłości – nic na siłę, ale jeśli przyjdzie już na to czas to zawsze będzie mogła ze mną szczerze porozmawiać
Gratuluję tej pierwszej rozmowy
ja mam juz kilka takich rozmow za soba bylo juz pytanie o seks,o smierc,o nalogach,o innosci i niepelnosprawnosci… nie bylo latwo,ale matka jakos dala rade.Duzy wie,ze moze ze mna rozmawiac o wszystkim,nie wstydzi sie pytac,a czasem nawet mnie zaskakuje swoja dojrzaloscia…
musimy pamietac o tym,ze dzieci rozumieja i widza wiecej niz nam sie wydaje…
Wydaje mi się, że najważniejsze jest takie ukształtowanie domowych relacji, aby dzieci chciały rozmawiać z rodzicami. Na każdy temat. Jak to robic? Duuuzo praktykować I nigdy nie sciemniac, szanowac malych rozmówców, nie emocjonowac się, tylko sprawy rozbijać na proste i zrozumiałe dla dziecka zagadnienia Czasem odpowiedzi trzeba poszukac wspolnie. I pytac dziecko, jak ono dana sprawe widzi. To chyba tyle
Jako starsza, doświadczona koleżanka…. żartuję
Jako mama dwójki 17 – (i pół) – latków mogę śmiało powiedzieć, że takowe rozmowy nie są proste. Pierwszy raz zatyka i pojawia się odruch zasłaniania oczu. Być może wiąże się to z reakcją obronną, że „czego nie widać, tego nie ma”. Odruchowo zamykamy oczy bojąc się czegoś. Masz tak? Ja mam.
Na szczęście takowego zasłaniania oczu było może po jednym razie, a biorąc pod uwagę, ze u mnie dzieci było podwójnie to i ręce użyłam obie na raz. Z jakim skutkiem? Więcej było pytań o moją reakcję niż o seks na ekranie
Jak wiesz Madziu, jestem jedynym rodzicem mojej młodzieży i o ile z córką rozmowy są jakby naturalne to z synem sprawa na dzień dzisiejszy do prostych nie należy.
Dlatego tez tak ważne jest nie przegapić „dobrego momentu”, do jakich zaliczam wiek kilku lat. To jest wiek, kiedy dzieci słuchają i słyszą. Z otwartymi buziami i szeroko otwartymi uszami Aktualnie mój syn słucha moich pogadanek,,.udając iż nie słyszy. Ja jednak wiem swoje.
Ważne też, aby seks stał się dla dzieci magią, nie sportem. To tak na marginesie, aczkolwiek mam świadomość, że to nie jest prosta sprawa, biorąc pod uwagę możliwości, jakie mają nasze dzieci. Świat stoi przed nimi otworem, z dobrym i złym. My rodzice, możemy wskazać drogę… One wybiorą…
Tak, przykład w domu jest podstawą. Dlatego uważam, iż bliskie relacje z dzieckiem to fundament wszystkiego, co w nim się kształtuje. To, śmiem twierdzić, fundament ich myślenia.
Mogłabym tak jeszcze długo. O przeszkodach, o wyborach, o tym, co czuje matka, kiedy dziecko wybiera coś, przez co będzie smutne…
Madziu, wszystkiego dobrego w rozmowach z synkiem Szykuj się kochana Przed Tobą jeszcze nie jedna rozmowa o seksie A pytania naszych dzieci potrafią spowodować, ze rajtuzy opadają
Monia.
Ja nigdy rodziców nie pytałam o seks i wszystko co z nim związane. To jedyny temat, którego nie poruszamy. Może gdybym pytała to byłaby odpowiedź. Miedzy mna a rodzicami jest pewnego rodzaju bariera. Wydaje mi, ze rodzice troche zawiedli w tym temacie. To oni powinni zaczac rozmowe, uswiadamiac itp. Oni tego nie robili, moze troche wlozyli glowe w piasek? Teraz to juz nie ma znaczenia, bo jestem dorosla i samodzielna.ale na pewno nie popełnie tego samego bledu co moi rodzice. Dziecko nie pyta co nie oznacza,ze nie chce wiedziec. . . W glowie moze ma sto tysiecy pytan a wstydzi sie zapytac. .
Też rozmawiam ze swoim synem normalnie, spokojnie mu wszystko wyjaśniam, tłumaczę. Na razie jak widzi w tv, że ktoś się całuje to mówi ble, ale pierwsze rozmowy o seksie, a bardziej o tym skąd się biorą dzieci już za nami!
Gratuluje podejścia :))
W ogóle to cały czas o Was myślę i braku telewizji…myślę, że to genialne wychowywać dziecko bez telepaczydła. I sam człowiek ma więcej wewnętrznego spokoju.
Ps. Madzia zdjęcie mnie urzekło.