Sądzę, że większość z nas ma chociaż jedną taką książkę. Taką bliską swemu sercu, taką, którą musi mieć na półce. Niektórzy nie przeczytali ich za wiele, a i tak wywarły duży wpływ na ich życie jak np. „Ojciec Chrzestny” w „Chłopaki nie płaczą”. Kto to był? Krzysztof Jarzyna ze Szczecina? Do tej pory taką moją książką był „Dom nad rozlewiskiem” Małgorzaty Kalicińskiej. Kilka lat temu byłam oczarowana tą historią i zastanawiam się czy wywarłaby na mnie takie wrażenie teraz? Zdecydowanie muszę do niej wrócić i to sprawdzić ponieważ kolejne książki Kalicińskiej skutecznie zniechęciły mnie do dalszej przyjaźni z autorką.
Jak zapewne każdy, czasem trafiam na dobre książki, a czasem na takie sobie. Jedne pamiętam, a i drugich zapominam szybciej niż o tym co jadłam wczoraj na obiad. Gdy koleżanka zaproponowała wymianę książek z naszych biblioteczek i zapytała o „Zorkownię” to nie mogła usłyszeć z moich ust nic innego jak odmowę. To jest niezwykle ważna książka dla mnie odpowiedziałam, muszę ją mieć na swojej półce. Chcę ją mieć przy sobie i sądzę, że w ciężkich chwilach będę do niej zaglądać. Dlaczego? Bo jest to książka o tym co najważniejsze czyli o ŻYCIU. O tym co jest nam dane raz i ma termin przydatności do spożycia, bo kończy się… Dla jednych wcześniej, a dla innych później.
Agnieszka Kaluga robi nam niezwykłą lekcję z empatii. Opowiada o skomplikowanych losach i emocjach: o ojcu, który nie miał kontaktu z dzieckiem, o umierającej matce 2-letniej dziewczynki, o mężu na łożu śmierci, któremu właśnie zmarła żona. Prowadzi nas przez historie ludzi zwykłych, takich jak my, bo każdy z nas jest po prostu zwykłym człowiekiem, czy to pani doktor czy szklarniarz. U kresu jesteśmy obdarci z dóbr materialnych i zabieramy ze sobą to co przeżyliśmy.
Zajrzyjcie do tej książki choć nie jest łatwa. Nie bójcie się. Będziecie płakać, rozmyślać, będzie Wam żal ściskał gardło, ale te uczucia są oczyszczające. Po tym wszystkim łatwiej będzie Wam DOTKNĄĆ prawdziwego życia. Oddzielić fałsz od prawy, to co ważne od błahostek, skupić się na tym, aby osiągać pełnię. Jest wstrząsająca, poruszająca i po prostu piękna.
Agnieszka Kaluga prowadzi bloga ZORKOWNIA. Książka jest uporządkowaną kopią bloga więc jeśli znacie i czytacie jej bloga to nie znajdziecie w książce nic nowego. Ja jednak zachęcam Was do kupna papierowej ZORKOWNI, aby mieć ją, aby móc zanurzyć w niej palce, sięgnąć po nią w potrzebie, ściskać ją w ręce na kanapie. Książka jest PRZEPIĘKNIE wydana. Uwierzcie znam się na tym i wiem, ile wydanie takiej książki kosztuje więc cena za taką jakość jest bardzo niska. Nie miałam w rękach tak pięknie wydanej publikacji. Od frontu przyciąga okładka, a w środku jest równie pięknie, mimo, że bez ilustracji. Zresztą zobaczcie sami w księgarni lub Internecie. Ja swoją dostałam w prezencie, ale możecie ją kupić na stronie Wydawnictwa ZNAK.
W życiu przeżyłam tak dużo, że nie wiem, czy mam w sobie tyle siły, aby przeczytać tę książkę. Temat śmierci nie jest mi obcy, często o niej myślę, szczególnie w kontekście utraty rodziców. Kiedyś zastanawiałam się i próbowałam sobie wyobrazić, jaka śmierć w samotności musi być przykra. Myślę, że człowiek czuje, kiedy ona się zbliża i jest mu łatwiej odejść mając poczucie, że ktoś kochający jest blisko. Dużo czasu zajęło mi trawienie moich dramatów życiowych, dlatego boję się sięgnąć po tę książkę, gdyż z moją naturą myśliciela i z moimi ogromnymi pokładami empatii mogłabym ją ciężko przeżyć, a tego nie chce.
Temat odchodzenia w samotności lub nie jest stałym elementem tej książki.
Agnieszka jest wolontariuszem, który w tych ostatnich chwilach uczestniczy, czasem sama, czasem z rodzinami. Również uważam, że łatwiej jest odejść wśród bliskich, ale w sumie dowiem się tego dopiero…
Czy tą koleżanką byłam ja? :DDD teraz już wiem, że muszę ją kupić
Mam ją w planie do przeczytania….koniecznie:)
Zaciekawiłaś mnie tym opisem …
Z pewnością sięgnę po”Zorkownię”.
Tobie polecam książkę Aliny Mrowińskiej „Magda, miłość i rak”. Jest moc! Jestem pewna, że wyciągniesz z tej lektury to, co było założeniem głównej bohaterki.
P.S. Piękną mamy dziś pogodę! Nic tylko skierować buźkę w stronę słońca i chłonąc, chłonąć, chłonąć … ^^
Ściskam!
P.S.2 Wybierasz się może na Targi Książki?
Dziś wyjątkowo zazdroszczę Ci bliskości W- wy.
Tyle nowości do przekartkowania i obwąchania : )))
„Jak zostałam wiedźmą” Masłowskiej marzy mi się … ^^
Kamilko w tym roku się nie wybieram, ale jak Ty się zdecydujesz to daj znać 😉
Dzięki za poleconą książkę, rozejrzę się. Za Twoim poleceniem mam jeszcze do przeczytania „Ołówek”.
Jak już zmienię pracę na tę wymarzoną, będę obecna na wszystkich targach 😉 Jednak z racji braku wiary we własne możliwości, niestety może to nigdy nie nastąpić 😉
Za nieprzeczytany „Ołówek” powinnaś dostać po pupie! 😉
No muszę kupić w końcu, może się uda e-booka. Teraz mam dobry czas na takie książki więc na wszystko przychodzi pora
Co do pracy to walcz, chociażby małymi kroczkami, ale do przodu!
Na pewno po nią sięgnę. Ostatnio w mojej rodzinie przewijał się temat śmierci, może pomogłaby mi ona zrozumieć pewne kwestie… Jest jedna książka (o dziwo też o życiu i śmierci), która wywołała u mnie spore emocje. Kiedyś pożyczyła mi ją koleżanka. Jednak po przeczytaniu od razu wiedziałam, że muszę mieć tą książkę u siebie na półce. Ciężko było ją dostać bo już nie jest dostępna w sprzedaży, ale ostatecznie udało mi się znaleźć jeden egz na allegro – kupiłam od razu 😉
Mimo wszystko ta książka uczy spokoju i pokory. Nie wiem czy pomoże zrozumieć, ale na pewno pogodzić się.
Wiele dobrego słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie zebrałam się na odwagę, aby ją kupić i przeczytać…