Na pewno znasz to z autopsji. Coś się wydarzyło, telefon, potrzeba, spotkanie, płacz i lament. Lub inaczej, permanentna depresja plus kolejny dołek i w konsekwencji przyjaciółka ląduje na Twojej sofie. Potrzebuje rady. Przynajmniej tak mówi, ale ja powiem Wam dlaczego tak nie jest.
Ludzie mają ambiwalentny stosunek do tego, aby ktoś mówił im co mają robić. Jedna część ich świadomości jest tą uległą i chce się poddać wpływowi innej osoby, druga zaś jest bardziej buntownicza i myśli, że „nikt nie będzie mówił mi co mam robić”. W związku z tym, świadomie przyjaciółka może chcieć otrzymać radę, ale podświadomie wie, że musi sama rozwiązać swój problem.
Gdy przyjaciółka prosi o radę, to nie jest jej prawdziwa motywacja. Jest nią uzyskanie akceptacji. Dlatego po „poradę” przychodzi się do osób bliskich. Podświadomie liczymy na to, że ktoś nas tylko utwierdzi w przekonaniu, że robimy dobrze.
Udzielanie rady przyjaciółce powoduje, że zachodzi relacja silniejszy-słabszy (np. rodzic – dziecko). Powoduje to, że silniejszy przejmuje odpowiedzialność, co z kolei hamuje samodzielność i gotowość do rozwiązania problemu po swojemu. Rozwój to uczenie się, a to niesie też za sobą popełnianie błędów. Pomyślmy ile błędów popełniliśmy, ale to dzięki nim jesteśmy tu gdzie się teraz znajdujemy. Popełnianie błędów, a potem ich naprawianie jest nieuniknione do tego, aby iść naprzód.
Dlaczego nasza rada nie musi odnieść sukcesu?
Ponieważ nigdy nie znamy wszystkich szczegółów problemu. Każdy problem można rozłożyć na różne czynniki, które są wynikową naszej życiowej historii. Co to oznacza? Że każdy problem można doświadczać na wiele sposobów. Problemy sercowe czy problemy finansowe dla każdego mają inne znaczenie, a na jego rozwiązanie nie ma nigdy jednego sposobu.
Zamiast próbować naprawić świat przyjaciółki, przejmować się jej problemami, próbować pomóc dobrą radą, po prostu służmy jej wsparciem. To najlepsza opcja, którą możemy zaoferować drugiej osobie.
Staram sobie sama poradzić z problemem chętnie posłucham co kto ma dopowiedzenia ale sama musze przetrawić i podjąć decyzję
Pozdrawiam!
Fajnie piszesz:-)
Świetny tekst!
Szczera prawda
„Uzyskanie akceptacji” – to jest to! A najłatwiej akceptację zyskać od bliskiej osoby. Dlatego idzie się wypłakać do przyjaciółki. Ja sama wiem po sobie, że bardziej zależy mi na wygadaniu się, niż na uzyskaniu porady, bo zazwyczaj wiem, co chcę zrobić, tylko potrzebuję właśnie tej akceptacji moich decyzji. A jeśli rzeczywiście potrzebuję porady, to proszę o nią bezpośrednio.
Dlatego chyba lepiej nie udzielać rad, jeżeli ktoś o nie wyraźnie nie poprosi. Taka moja rada:)
Dokładnie, są osoby, które faktycznie chcą się poradzić, wtedy jak najbardziej, ale nic na siłę.
Zgadzam się w 100%. Czasami wydaje nam się, że czegoś potrzebujemy, a tak na prawdę szukamy czegoś innego.
Ściskam!
Karolina z Żyj Kochaj Twórz
Mówienie innym rad to chyba jeden z lepszych elementów zepsucia relacji międzyludzkich… Ciągle probuję o tym pamiętać
Dokladnie, kiedy zwracamy sie do przyjaciol o rade – tak na prawde szukamy zrozumienia i wsparcia, no i pewnie utwierdzenia sie w przyjetej decyzji (ja przynajmniej tak robie). Pozdrawiam serdecznie Beata
W tym aspekcie niewątpliwie mozna sobie zweryfikować „przyjaciół”. Bo prawdziwy przyjaciel da nam własnie głównie wsparcie, zrozumienie, akceptacje , a niekoniecznie dawanie „mądrych rad” postawi sobie na pierwszym miejscu. Ja niestety jestem ostatnio z tej drugiej strony, czyli poszukującej wsparcia. I drażni mnie jak ktoś rzuca radami na prawo i lewo nie znając sprawy, nie mając nawet wyobraźni o wadze problemów, z jakimi przyszło mi się zmagać. Bo nawet znanie sprawy „na sucho”, czy od strony naukowej, teoretycznej itp to nawet nie połowa problemu, na jaki składają się w większości głównie emocje, uczucia.
Miło się czyta Twoje wpisy:) http://www.llealicious.blogspot.com